czwartek, 22 września 2016

Okrutna prokrastynacjo!

Wiecie, że wczoraj minęły dokładnie 2 miesiące od momentu, gdy umieściłem tutaj ostatni wpis? Karygodne. Coraz częściej dochodzę do wniosku, że taki ze mnie bloger jak z koziej dupy trąba. A przecież tyle wokół się dzieje.

Jak tylko wróciłem z urlopu, proza życia zawodowego przygotowała dla mnie tyle niespodzianek, że odechciało mi się blogowania. Chociaż nie. Popisałbym sobie, oj, popisał, jednak wizja utraty anonimowości trochę mnie przeraża. Generalnie przyszło nam żyć w czasach, o których bardzo chce się pisać, ale jakoś tak strach, nie?


Swoją drogą, sam się dziwię, że ten blog przyjął taki, hmm, publicystyczny wymiar. Trochę mi z tego powodu głupio, gdyż wypowiadam się jako zupełny dyletant i z tego powodu pewnie nie raz nie dwa palnąłem tutaj jakieś głupstwo. Jednak czasy są takie, że trudno pisać tylko o tym, jak to fajnie obejrzeć z córką film lub pójść na spacer.

Bo wiecie, od pewnego czasu nie opuszcza mnie przeświadczenie o radosnym galopowaniu naszego tu i teraz ku jakiejś ogromnej otchłani. Może to mój wrodzony fatalizm, może rozpoczynająca się jesień, a może coś jest na rzeczy.

Więc - tematy są, pomysły też, chęci wykonania brak. Dodatkowo, z wrześniem rozpoczęło się ponownie przedszkole. a wraz z nim okres notorycznego łapania przeziębień przez córkę, a to również absorbuje.

Nie ukrywam, że głównym motorem napędowym tego bloga, było uwierające mnie podkurwienie na wiele tematów i zjawisk. Ostatnie jednak coraz mniej się złoszczę, a coraz bardziej daje mi się we znaki pospolita apatia. Takie bardzo autystyczne przeświadczenie, że w gruncie rzeczy na niewiele spraw mam wpływ. Ze smutnym spokojem obserwuję, jak zmieniają się pionki na krajowej i lokalnej szachownicy, jak z wielką pompą organizuje się premierę "Smoleńska", a z drugiej strony po kumotersku podmienia dyrektora teatru we Wrocławiu.

Cieszę się, że córka nie chodzi jeszcze do podstawówki, i że nikt jej nie będzie chciał na siłę organizować seansu filmu Krauzego. Z drugiej strony, obawiam się, że gdy już pójdzie do pierwszej klasy, lub też jeszcze dalej - będzie kończyć ósmą (wszak gimnazjów już nie będzie), cały czas będę musiał kontrolować wiedzę, którą przekazuje się jej na lekcjach polskiego i historii.

A może przesadzam, może po prostu media ukazują świat jako smutną parodię świata, a ja się ciągle na to nabieram? A może to jesień daje się we znaki? Dziś, kilka minut po 10:00 zakończyło się lato.

1 komentarz:

  1. Nie poddawaj się apatii! Trzeba pisać, trzeba być, nawet jeśli będzie się to wiązało z wyjściem na ulicę, trzymając transparent w ręku! Byłam w poniedziałek i czułam moc. Jest nas więcej! Nie można się poddawać :-)

    OdpowiedzUsuń