W każdym razie polska morska plaża wygląda pod koniec dnia tak:
Muszę też oddać córce, że jest wyjątkowo grzeczna. Tyle tego cholerstwa z prawej i lewej - baloniki, maskotki, karuzele, ciuchcie, samochodziki i jeszcze jakieś dziwne kucyki, na których dzieciaki jeżdżą po całej promenadzie, a ona nic, albo biega, albo siedzi w wózku i niczego nie wymusza. Słodka mała.
O! Teraz na chwilę się przebudziła. Zaraz będzie dupa z pisania... Nie. Spojrzała, uśmiechnęła się i śpi dalej.
Chyba serio wypoczywam, nawet ten obraz na ścianie mnie jakoś mniej dziś razi. Po wakacjach go Wam pokażę.
Co prawda nie tutaj z kim pogadać, ale też nie o gadanie chodzi. Udało się zapomnieć te wszystkie pierdoły, które wkurzają w pracy i w domu, a to już sukces.
Pozdrawiam i wracam do nic nie robienia.
P.S. Przed chwilą zza ściany było słychać poranną rozmowę sąsiadów. Zrozumiałem tylko "zamknij, kurwa, ten ryj". Chyba ktoś wstał lewą nogą.
Fajnie się Ciebie czyta, nie sądziłam, że gdzieś znajdzie się ojciec z podobnym podejściem do rodzicielstwa co ja. Mam nadzieję, że i mi się poszczęści i syn da żyć na tegorocznych wakacjach nad morzem... Pozdrawiam, Kamila
OdpowiedzUsuńDzięki za dobre słowo. Mam nadzieję, że nadal śledzisz mego bloga. :)
UsuńPozdrawiam,
Psycho Daddy :)