Długom szukał tematu, który by mnie ostatnimi czasy tak mocno wkurzał, że aż nakazywał przelanie swej frustracji na papier - i padło na wegetarian. Żeby była jasność - jeśli po prostu mięso ci nie smakuje lub czujesz do niego organiczny wstręt, rozumiem twój wybór, zajadaj się w spokoju zielenizną. Jeśli jednak za twym wyborem stoi jakakolwiek idea mówiąca o poszanowaniu życia i miłowaniu braci mniejszych, to kochany - jesteś po prostu hipokrytą. Dlaczego? O tym w dalszej części.
Drodzy obrońcy praw zwierząt. Wiele słyszałem o obronie praw delfinów, słoni, świnek, krówek, piesków, kotków... I to wszystko słuszne. Osobiście uważam, że człowiek ma tylko dwa dobre powody, by zabić zwierzę: pierwszym jest zdobycie pokarmu, o drugim powiem za chwilę.
Dlaczego jednak nigdy nie słyszałem o obronie praw komarów, much i muszek, które każdego lata są masowo zabijane przez człowieka. Serio - w każdym letnim okresie odbywa się komarzy holokaust i nikt o tym głośno nie mówi. Pytam się, dlaczego?
Żal nam świń idących masowo na rzeź, bo się boją i często kwiczą jak dzieci. Żal nam maltretowanych psów, bo w ich oczach widać cały koszmar ich egzystencji. Żal nam mordowanych delfinów, bo jak można zabijać te uroczo uśmiechnięte pyszczki. A komary po prostu nas wkurwiają. Umówmy się: wegetarianie i obrońcy praw zwierząt działają dość wybiórczo, zaskakująco często stając w obronie tylko tych gatunków, w których człowiek może odnaleźć swe własne odbicie. Świnie, psy, koty, krowy dają się stosunkowo łatwo antropomorfizować, przez co potrafimy w ich cierpieniu odnaleźć swe własne cierpienie. Co innego komary i muchy, którym najwyraźniej stworzyciel dał tylko dwie funkcje: być pokarmem dla innych zwierząt oraz wkurwiać człowieka w letnich miesiącach. A jak wiadomo, każde zwierze jest tak długo przyjacielem człowieka, jak długo człowiek nie staje się autentycznie głodny lub autentycznie wkurwiony. I oto drugi dobry powód, by zabić zwierzaka - jeśli fiutas cię gryzie, kłuje i żądli, wypijając przy tym twą krew, masz prawo trzepnąć gnoja laczkiem.
Moi drodzy - natura jest okrutną dziwką. Chcesz żyć, musisz zabijać. Zajadanie się sałatą, rukolą i rzodkiewkami także jest formą spożywania organizmów, które przedtem żyły. Tyle że roślinka nie krzyknie z bólu, nie kwiknie, nie zaskomli, innymi sprawy - nie popsuje nam obiadu żadnym odruchem pokrewnym człowiekowi. Ale to jeszcze nie oznacza, że jej całe to krojenie, gotowanie, pieczenie, siekanie nie boli... Jakim torturom poddajemy rośliny!
Sorry, że to mówię wprost, ale o ile zrozumiałym jest, że ktoś po prostu nie lubi mięsa, a ochrona zagrożonych gatunków zwierząt jest zachowaniem słusznym i godnym pochwał, o tyle wegetarianizm, za którym stoi idea poszanowania wszelkiego życia, jest po prostu hipokryzją. Aby żyć, musimy zabijać. Tak nam pięknie urządzono ten świat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz