piątek, 28 sierpnia 2015

Wspaniała pieśń o tym, jak to trudno być ojcem, synem, mężczyzną.

AFRO KOLEKTYW - "NIEMĘSKIE GRANIE"


Piosenka, w której się zakochałem od pierwszego przesłuchania. Płyta PIOSENKI PO POLSKU nieistniejącego już Afro Kolektywu wyszła mniej więcej w tym samym czasie, kiedy to dowiedziałem się, że dziecko w brzuchu mojej żony będzie dziewczynką. Poczułem wtedy niesamowitą ulgę. Dlaczego? Odpowiedź w tekście piosenki.

Utwór, który zaczyna się od:

Nieistniejący synu mój! Mam być opoką z mięśni i ścięgien,
będę pustym sklepem i kwitem za węgiel

nie może być zły. Przesłuchajcie i podzielcie się refleksjami. Miłego weekendu.

wtorek, 25 sierpnia 2015

Geny smutku

Jakiś czas temu córka podczas zabawy nagle ucichła, usiadła i schyliła główkę.
Wojciech Weiss, "Melancholik",
olej na płótnie
- Coś się stało? - spytałem.
- Nic - odpowiedziała cichutko.
- To dlaczego tak siedzisz?
- Jestem smutna.
- Ale dlaczego?
- Nie wiem - odpowiedziała jeszcze ciszej.

To wydarzenie nie daje mi spokoju. Ostatnio zaś powróciło do mnie podczas czytania książki Magdaleny Grzebałkowskiej "Beksińscy. Portret podwójny", opowiadającej o skomplikowanych relacjach pomiędzy malarzem Zdzisławem Beksińskim a jego synem Tomaszem - tłumaczem skeczów Monty Pythona, krytykiem muzycznym, miłośnikiem horrorów oraz samobójcą. Tomek odebrał sobie życie w wigilię Bożego Narodzenia 1999 roku.

Jeden fragment z książki zapadł mi szczególnie w pamięć:

To jest zupełnie bez sensu. Nienawidzę ludzi i świata, jak ci, którzy są albo ułomni, albo biedni, albo w trudnych sytuacjach. Ja nie jestem ani kaleką, ani nie narzekam na brak forsy, jestem na studiach, mam fajnych starych, mieszkanie..., więc na co narzekać? Skąd ta nienawiść? Przecież nikt mi niczego nie zrobił. Nie wiem, do licha, nie wiem. Wiem tylko, że ten jad we mnie siedzi. (fragment listu Tomasza Beksińskiego z 1 czerwca 1979 r.)

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Cała Polska czyta dzieciom... bzdury

Pewien mądry ktoś (zastrzelcie mnie, lecz nie pamiętam kto, pewnie można sobie go wygoglować, ale nie chce mi się) powiedział słuszną, aczkolwiek w niektórych kręgach kontrowersyjną, tezę:
Osoba, która czyta złą literaturę, nie różni się niczym od osoby, która nie czyta wcale.
Owa myśl powinna być zapisana wielgachnymi literami w każdej bibliotece dla dzieci. Każdej! Oraz odczytywana głośno każdemu rodzicowi, który wybiera dla swych pociech książki, by wieczorem wspólnie je czytać przed snem. Tymczasem wśród ogromnej liczby polskich rodziców panuje przekonanie, że generalnie to nie ważne, co dzieciak czyta, ważne, by w ogóle czytał. Otóż błąd! Ale o tym poniżej.


środa, 19 sierpnia 2015

W głowie się nie mieści...

Grafika promująca film "W głowie się nie mieści"
w reżyseri Peta Doctera
- Tata, co jest tutaj? - spytała się mnie dziś córka, pokazując palcem na swoją głowę.
- No powiedz, co tam masz - odparłem.
- Oglądaliśmy "W głowie nie mieści się". Pamiętasz?
- Pewnie, że pamiętam. No i co tam było w głowie?
- Takie kololowe... - i się zawiesiła.
- Co to było, to kolorowe - drążyłem dalej.
- Wiem sama! Nie mów! - prawie krzyknęła mała. No i tak patrzeliśmy na siebie w milczeniu. Aż nie wytrzymała: - Zapomniałam. Ty powiedz.
- Była radość, złość, odraza, lęk i strach - wymieniłem bohaterów kreskówki, stanowiących personifikację najważniejszych ludzkich emocji (jakby ktoś nie załapał :) )
- Tak, były...
- No to co ty masz tam dzisiaj?
- RADOOOŚĆ!!! - wykrzyknęła.

niedziela, 9 sierpnia 2015

Powrót do prozy życia

No i po urlopie. Mała zadowolona, że równe dwa tygodnie była tylko i wyłącznie z rodzicami. Rodzice zadowoleni, że młoda bezproblemowo chodziła spać, a jak już zasnęła, to utrzymywała się w tym stanie aż od 8:00, 9:00, więc wieczory były całkiem spoko.

A obraz, który wisiał w pokoju, gdzie się zatrzymaliśmy, wyglądał tak:

Pierwotnie jawił mi się on niczym ohyctwo z najczarniejszych otchłani piekła, lecz już dziś wiem, że wspomnienia z nim związane, będą raczej miłe. Czego nie można powiedzieć o pogodzie, która mnie ostro wnerwiła. I tyle.

Niebawem ruszam z nowymi wpisami, a zważywszy, że ostatnio oglądamy z córcią sporo animacji, zastanawiam się, czy nie rozpocząć pisania mini-recenzji filmów dla dzieciaków. Co Wy na to?

Pozdrawiam i zaczynam się mentalnie przygotowywać na poniedziałek.